piątek, 20 marca 2015

Rodos: Część II, rozdziały 1-3

                                                           CZĘŚĆ II

1. STAVROS SEVDELAKIS
Mały, drewniany, przydrożny sklepik z zajazdem. Wszystko zrobione bardzo porządnie i ładnie. Duże ławy, tarasik z ładnym widokiem na opadające ku morzu lasy, a także wielkie napisy na ścianach informujące o darmowych poczęstunkach domowego wina, miodu, oliwek i tym podobnych pyszności. Miało to zachęcać do zatrzymania się na chwilę w tym urokliwym miejscu i najwyraźniej spełniało swoją rolę, bo grupka jakichś ludzi już okupowała ladę i wszyscy byli w szampańskich nastrojach sądząc po tonie dobiegających mnie głosów. Ja sam miałem ochotę iść dalej (może miałem trochę niedosyt takiego solidnego chodzenia z plecakiem), ale na szczęście Kuba z Magdą stwierdzili, że warto się chociaż zapytać o drogę. Zostałem na tarasiku i pilnowałem plecaków w zadumie, a oni poszli po informacje. Trochę to trwało, bo ciężko było przebić imprezową atmosferę tak przyziemnymi kwestiami jak pytania o drogę, więc w końcu też udałem się pod ladę. Przyjezdni stanowili sporą grupę pijanych Niemców (chyba) pod przywództwem łysego Greka, który obwoził tę paczkę po całym Rodos w swojej monstrualnej terenówce. Właściciel przybytku krzątał się za ladą i dolewał gościom wina.
Zagadaliśmy do Greckiego przewodnika, który uświadomił nam brutalną prawdę o tym jak daleko jesteśmy od plaży w Glyfadzie i że na pieszo raczej tam nie dojdziemy. Czyli znowu trzeba łapać stopa, ale czasu jeszcze sporo, to można sobie po prostu pogadać. Opowiedzieliśmy o ośmiornicach, bo jak dotąd była to największa przygoda. Grek był pod wrażeniem, ale ponoć mieliśmy naprawdę duże szczęście, bo to ani nie ten sezon, ani nie ten rejon, aby łapać głowonogi. Większych debat nie uskutecznialiśmy. Całe niemieckie towarzystwo szprechało pomiędzy sobą we własnym języku, ich przewodnik był bardziej zainteresowany rozmową ze sprzedawcą, z którym być może się znał, więc usiedliśmy na uboczu i odpoczywaliśmy delektując się luźną atmosferą.

środa, 4 marca 2015

Rodos: Część I, rozdziały 9-10

9. SKAŁA I RYTUAŁ

 Polowanie na ośmiornice było zdecydowanie największą przygodą przeżytą w trakcie pobytu w Amiros Skala. Kolejny dzień minął na totalnym luzie. Pływanie, jedzenie, pływanie, jedzenie i tak do wieczora. Ten senny rytm urozmaicaliśmy sobie skokami ze sporej skały wystającej niedaleko od brzegu. Zabawa fajna, adrenalina się podnosi, chociaż chyba za mocno jak na skalę wyczynów i skalę samej skały – może trzy metry wysokości. Nagraliśmy mnóstwo filmików z tej „ekstremalnej” rozrywki i po ich obejrzeniu stwierdzam, że chyba jednak nie nadają się do publikacji z ciężką elektroniką w tle. I tak było super.

                                                                   nasza wielka skała